niedziela, 2 stycznia 2011

...ze nasz drogi zrymują się ze sobą...

Nie jesteśmy zawieszeni w czasie, chociaż czasem tak się ludziom wydaje. Zaczynam chyba wierzyć, że rzeczywiście skupienie na teraźniejszości daje nam o wiele więcej niż rozpamiętywanie przeszłych wydarzeń, bądź wieczne planowanie (z którego potem mało co się udaje...). To co jest teraz- i tylko to. Augustyn Aureliusz, zwany również świętym Augustynem.Chyba dopiero teraz dociera do mnie ta augustyńska koncepcja czasu: cała przeszłości rzuca cień na to, co teraz. A przyszłość zależy od teraźniejszości i wcale nie ma związku z planowaniem.

Dziwne to przypadki, gdy okazuje się, że w jakimś przeszłym życiu spotkaliśmy się już. Nie wiedząc, że MY to MY. Odkrywamy tę świętą prawdę podczas zwykłej, do znudzenia banalnej rozmowie, która przeradza się w coś niezwykłego za sprawą wspólnej przeszłości, o której dotąd nie mieliśmy pojęcia. Oprócz tego jednego wieczoru pół roku temu, w moim przeszłym życiu, może nasze drogi skrzyżowały się gdzieś jeszcze po drodze. Świat jest za mały, żeby ludzie się któregoś dnia nie spotkali. Orbitujemy nieświadomi tego ruchu, który pcha nas ku sobie, jesteśmy z każdym okrążeniem, z każdą chwilą coraz bliżej siebie- taki magnetyzm nie do uniknięcia. Kiedy w końcu okazuje się, ze wszystko jest takie prostu, że wystarczyło zrobić o jeden krok za dużo, żeby przyspieszyć bieg wydarzeń... cieszę się, że jednak wszystko następuje stopniowo, według jakiejś dziwnej kolejności, której nie rozumiem. I nie chcę rozumieć. Niech się dzieje, niech się wydarza. Nie ma przypadku, to byłoby zbyt tragiczne, nie wierzę, że mogliśmy wyrwać się każde ze swojej orbitki, biec ku sobie i w połwie drogi spektakularnie wpaść na siebie, pójść na kawę, jakby to było całkowicie naturalne. Nie mogliśmy, to nie skończyłoby się dobrze. Gwałtowne, nagłe spotkanie kończy się równie nagłym odejściem.


Chciałam wpisać tylko fragment, ale nieludzkim wydaje mi się krojenie na kawałeczki skalpelami cudzysłowów takiego wiersza. Zatem... "Góry, miłość, wiatr" JacPo

Nocą, gdy myję się w strumieniu przed
snami o tobie, świetlik
wysyła ku mnie sygnały.

Z bezkresnej trawy nieba
gwiazda
wysyła ku mnie sygnały.

NIewidzialne granice pną się nieboskonem,
wiatr zaczesuje do góry zielone włosy lasu
i spryskuje jego fryzurę mgłą,
samolot sunie wysoko, wysyła ku mnie sygnały.

Ktoś dał za nas na zapowiedzi.
Opłacił nasza miłość i pcha nas ku sobie.

1 komentarz:

  1. To zabrzmi egzaltowanie i Podsiadło chyba zrobiłby w tym momencie burzanowe "Przegrałem!", ale...wzruszyłam się tym wierszem. Choć na samą myśl o jakiś strumykach, świetlikach i innych obozowych obrazkach jakoś mi się robi nieprzyjemnie. AlekKońcówka mnie dziewczęco poluzowała.

    Wiesz, też ostatnio o tym myślałam...
    "Orbitujemy , nieświdomi tego ruchu...". To jakiś rodzaj nadziei chyba. Takiej prostej, człowieczej.

    Do zobaczenia i opowiedzenia, pipi :*

    OdpowiedzUsuń