poniedziałek, 30 lipca 2012

koniec lipca...

18 lat temu umarł Rysiek Riedel
17 lat temu w Srebrenicy zginęło w masakrze ponad 8 tysięcy niewinnych osób

czasem myślę, że takie daty mogłyby nie mieć dla mnie znaczenia.
Mają.

PS. zwracam honor w sprawie apokalipsy.

niedziela, 29 lipca 2012

znów o niczym mi śpiewasz, o niczym...

Etnologia? Etnologia!

w samym środku marzeń o deszczu nachodzi mnie nieodparte wrażenie, że popełniłam wielki błąd! Chwila paniki i stan przedzawałowy okazują się przedwczesne...brnijmy w to dalej, tak już być musi, racjonalizacja, izolacja i odkładam myśli złożone w kostkę na półkę. Następnym razem zajrzę na nią we wrześniu...

wyobrażam sobie przyszłe sceny niewypowiedziane, mgliste, z wilgotnym zimnym powietrzem listopadowym (może wreszcie trafi się listopad, który polubię?), widzę jak biegniemy roześmiani, bez celu, dla zabawy, wszystko to jakieś odrealnione, bo ledwo żyjemy z niewyspania.

(dlaczego nie mogę znieść wpółczesnych okładek książkowych? dnooo....)

czwartek, 26 lipca 2012

dzień po dniu...

miałam przyjemność asystować w tworzeniu unikalnego kalendarza urodzinowego, prezentuję subiektywnie najlepsze karty:


na zmianę moje i Siulli kompozycje. Naciachałyśmy się, ale wyszło ślicznie, wszyscy padną, czego świadkiem będzie Siulla ;)

*************************************************
jest coś nie tak ze światem... jak nie pieprznie raz na tydzień trzeba się zwyczajnie zadziwić. Nie wiem, nie wiem, jak tu zasnąć wiedząc to wszystko co się wie i jeszcze kawałek tego, czego się domyślamy. Kolorowe obrazki zmieniają się w rzeczywistość, ale szeleszczą za bardzo, wszystko wychodzi na jaw, wiesz ty i ja...

wtorek, 17 lipca 2012

czekanie

jestem maszynką do czytania i układania puzzli. życie dzieje się gdzieś indziej, pomocy...
rower? spacer? kawa? teraz, zaraz, szybko!

niedziela, 15 lipca 2012

chwalę się

Dzisiaj się chwalę, bo mam na to ochotę :) Zamiast iść na dwór siedziałam w papierkach, oto efekty:


cztery powstały na początku wakacji- w maju, a cztery dzisiaj- dwie niebieskie, szara i "ciemna gwiazda".
Teraz tylko pytanie po co mi one...

. typowo wakacyjna- z myślą o postcrossingu, ale od dawna nic nie wysyłam, więc jeszcze sobie poleży...
w stylu hipster- przydałby się jej jakiś napis, ale nie mam pomysłu...
z Krakowem w tle...
ciemna gwiazda jest na srebrnym połyskującym tle i dlatego zdjęcie nie wychodzi najlepiej, nawet pod kątem. Tył ciemnej (docelowo można tam coś napisać) wygląda tak:
a z tej szarej jestem najbardziej dumna, chociaż na zdjęciu nie jest piękna:
i tył:
Koniec na dziś

czwartek, 12 lipca 2012

o czym marzy się w nocy

oficjalnie i nieodwołalnie, na nowo...
chwilowy przypływ odwagi (słaboiści?) spowodował, że założyłam sobie (nie sama) Fejsboga. Teraz zaplątana w funkcjach przeklinam ten głupi pomysł. I tak nie mam żadnych zdjęć, które mogłyby się nadawać, a bez nich nie mogę...

niemniej podobała mi się narastająca faza euforii na mostku łączącym dwie części parku- przeogromna ryba i cztery połówki bułki dryfujące na wodzie. I z czego tu się śmiać? :)

środa, 11 lipca 2012

zamorskie wyprawy

Jacpowy jedzie na rowerze z synem, na szczęście go spotykam, chociaż połowicznie spełnia się jako talizman- jutro jadę dopełnić szczęście, które dzieli się na dwa. Skomplikowane rachunki matematyczne są poza nami, bo to ten czas gdy wszystko jest lekkie i każda rozmowa udaje się. Uczucie rozpoznawalne, pierwotne niemal, a jednoczenie zupełnie świeże i nowe, czyste ekscytacja z siostrą swą fascynacją....



Śniło mi się, na przykład, że jestem Jose Luis Borgesem, który jakimś cudem zmartwychwstał, otworzył oczy, palnął się ręką w czoło i szybko zamienił- w Paulo Coehlo. Jak powiedziałam, głównie śnią mi się koszmary.

niedziela, 8 lipca 2012

znowu powódź

zemsta zaginionego lądu, platońskiej Atlantydy, ulewy i nawałnice, jakby i nas chciało zmieść z powierzchni, zatopić za jednym zamachem. Kara za zuchwałość i tajemnicze porozumienie, które wybucha w kosmosie na jedną sekundę. Bez znaczenia, nazwy ulic i miast jak duchy z przeszłości- może już kiedyś rzeczywiście się spotkaliśmy. To brzmi nieprawdopodobnie za każdym razem, a nie jest to pierwszy raz.

chyba muszę powietrzyć mózg na dworze, skoro już przeminął upał. Byle do wtorku, byle do wtorku, jest nadzieja na odnalezienie zatopionej wyspy i kto wie czego jeszcze...?


piątek, 6 lipca 2012

wish you were...

tak, właściwie mogłabym się dzisiaj zakochać, warunki wprost idealne.

taak, dlaczego nie...?

i ach, cały ten Arystoteles, rozmawiać z kimś kto nie patrzy dziwnie, nie potrzebuje tłumaczeń i zmienia temat trzy razy na minutę. Coś mi się aż śmieje w środku, jakiś niezidentyfikowany organ, nie mogę złapać oddechu, ale to trwa chwilę, wracam do siebie do swojego ciała i jest jakoś inaczej, spojrzenie, porozumienie pozawerbalne. Białe koszule, białe kartki, białe telefony, znika zieleń, wybiela się błękit, wszystko jest jasne i proste, wejść i wyjść, powiedzieć, chociaż wie się bez słów.
wzajemne zdziwienie, ze można być tak lekkim w środku i tańczyć nie znając kroków.

tylko co dalej: bolesny ciężar wakacji?
złamanie zasad?

środa, 4 lipca 2012

say ladeo

Stoję na ścieżce w czarodziejskim ogrodzie, to nie żadna metafora, to wizyta u kota Atmana, on też jest na dróżce, na jej jaśniejszym końcu, tym który wychodzi na niewielką polankę soczyście zielonej trawy. Stoimy tak naprzeciw siebie i patrzymy wyczekująco. Atman jako jedyny nie ma w oczach żadnej nadziei. Dziękuję mu za to odchodząc z ogrodu- zamykam furtkę dokładnie choć wiem, że z łatwością przeskakuje ogrodzenia.


Bóg jest czarny , jest Bobby'm McFerrin'em z teledysku Say Ladeo. Stwarza nowe światy z tą dobrotliwą poczciwością a potem zasypia w pozycji embrionalnej porastając zielenią. Bóg z pewnością ma uśmiech Bobby'ego, nie ma nic piękniejszego! Uśmiech jak Bobby i Imperatorowa.