niedziela, 28 grudnia 2014

touching the stars without you

I'll do whatever you say to me in the dark

Blow out all the candles
You're too old to be so shy



biec
pływać
tańczyć
marznąć
pieścić
upić się do nieprzytomności
poczuć coś mocniejszego niż trwanie i upływ czasu
zapomnieć i tańczyć na zimnym ciemnym polu czy z tobą czy bez ciebie
upaść i leżeć przez chwilę patrząc w niebo
tracić przy tym wszystkim oddech tak jak wtedy


wtorek, 23 grudnia 2014

where do my bluebirds fly

od ciebie odchodzi się po to by wracać, od ciebie nigdy nie odchodzi się naprawdę, jesteś mi bliższy niż sobie wyobrażasz

zmrok wkrada się niepostrzeżenie, prawie cały dzień trzeba palić światła, dopiero wieczorem orientuję się jak ciemno jest na dworze. Pięknie, dymnie, wioskowo na bliskiej i jednocześnie odległej stacji podmiejskiej, z mnóstwem zdziczałych kotach na naszym placu przed domem

krzycz ze mną, jesteśmy sobie tak bliscy, te kilka szybkich chwil, łapczywych oddechów
krzycz ze mną, jak krzyczę z radości, czasem, wiesz, zdarza mi się przecież
krzycz ze mną w zachwycie nad tym miastem, nad tymi chwilami które są absolutnie i nieodwołalnie nasze, w których znów brakuje słów by to wszystko pomieścić

oddychamy coraz wolniej, moment w którym ledwo możemy się poruszać, w którym tak trudno podnieść powieki, w którym przytulamy się do siebie jak zwierzęta w ciasnym legowisku. Azyl.


rację ma pewnie M. : trzeba umierać z miłości choć to demoniczne, choć można umrzeć naprawdę. I to jedyne rzeczy za które warto: miłość, może jeszcze czasem sztuka. Najwspanialsze życzenia, do których nie potrzeba świąt. Jasne, teraz niech ktoś powie, że to tani romantyzm, pretensjonalność, egzaltacja...
Ale przecież nigdy nie chodziło o nic innego.

wtorek, 16 grudnia 2014

grudniowe sny nieprzebudzone

mówisz do mnie przez sen, chociaż nie rozumiem, uspokaja mnie to, jestem u siebie, jesteśmy u siebie.
piszesz milion razy lepiej gdy nie rymujesz, zaimponowałeś mi.

głównie spać, przebudzić się w cieple pod dwiema kołdrami, wyczuć twoje uśpione ciało obok, i ponownie zasnąć. Brakuje mi takiej ciszy i ciemności, brakuje mi ciebie bliżej skóry, ukojenia po gwarze, huku, wiadomościach zewsząd. Zaszyć się, poczytać, ale nie za wiele. Pospać. Niewielkie marzenia. I wiem, ze za każdym razem mogłabym pisać jedynie o delikatności skóry, o czułości, która grzeje mi serce od środka, rozlewa się na myślach miodową powolną plamą, że zachwycam się wciąż i wciąż i nasycić się nie mogę tym wszystkim...

Wyjeżdżam w pełnym grudniowym słońcu, na sam widok takiego przetartego nieba uśmiecham się, nie mogę przestać. Lubię to. Ten zapach którym przesiąka ta małomiasteczkowa dzielnica W. Sobotnie poranki tutaj lubię, kiedy wychodzimy z domu, albo trochę później, gdy się idzie wyludnioną okolicą. Wspaniale, oszołamiająco normalnie, burzymy tę powszedniość jakimś zbyt głośnym śmiechem.

Cierpliwość. Wielkie nieprzeparte wewnętrzne dobro, które mnie uwodzi najsilniej. Wzruszam się nawet czasem trochę.

Coraz częściej myślę by napisać i o niej, Robię to od lat, układam w myślach frazy, potem nigdy ich nie notuję, sam proces jest jakoś dziwnie upokarzający, zawsze wydaje mi się, ze stoję w miejscu, że walczę z niemożliwością opisu, że tego nie da się pokonać. Tak mi się robi, gdy tylko biorę pisadło w dłoń. Może się przełamię, pismo traktuję trochę obrazoburczo, jak broń ostateczną, siłę niszczycielską, bo tak zawsze było ze mną: zabójcze i oczarowujące piękno, miłość, nienawiść, sen.

piątek, 5 grudnia 2014

co z ciągiem dalszym?

a przede wszystkim ta wieczna niepewność, czy się idzie w dobrym kierunku, czy się jest wystarczająco dobrą dla ciebie, dla siebie dla pozostałych na których tak cholernie zależy choć są o mile świetlne ode mnie.

chciałabym mieć przynajmniej tę pewność, że nie zmarnowałam dwóch lat, które teraz ktoś może mi przekreślić. Tak naprawdę przecież wszystko rozbija się o tę jedną kwestię, bo wykańcza mnie przeciągająca się z tygodnia na tydzień niepewność...

pomyliłem szyk, i ten nowy
wydawał mi się piękniejszy.

poza tym nic nie będzie tak samo jak kiedyś - znalazłam stare wiersze z zajęć, smutno mi troszkę.