Koniec trasy Jonsiego. Ostatni koncert - Rejkiawik, mieszkanie Jonsiego. Biedni sąsiedzi.
Najlepsze jest jednak to, że w rankingu najlepszych albumów islandzkich wygrał Go Jonsiego. Hip Hip Hurra!
Na Islandii 5 stopni. U nas 10.
<Jeśli w ciągu najbliższych dni nie wymyślę sobie chociażby fikcyjnej motywacji bez szans na powodzenie, moja egzystencja szkolna może zostać mocno zagrożona. Zapaść w sen zimowy, uciec w sny o Mistrzach Sztuk Magicznych i Nauk Tajemnych, wszystko byle tylko nie oglądać tego świata rozmiękłego, zblazowanego i żałosnych szczątek całkowicie czarnego śniegu (sic!). Jakieś pomysły?>
Może to jakaś islandzka depresyjka?
Albo chociaż troszkę skandynawska?
Szwecja, Islandia, Macedonia.
Gdzie ten dualizm świata, gdzie psychomachie, sokoro zawsze jest jakieś "pomiędzy"? Wszystko to przeczy zasadom logiki, to że zdanie jednocześnie jest prawdziwe i nie. To że kot Schroedingera. To że świat w ogóle powstał, że jest sobie taki Jonsi z tym obłędnym głosem, że można napisać coś tak oszałamiająco genialnego. Ponadczasowości przemijalnych rzeczy- to się nie mieści w głowie. Gdzie tu porządek, gdzie metoda w chaosie?
Dualistyczny monizm idealistyczny.
Nikt, ale to nikt na świecie nie ma takiego samego pieprzyka na lewym ramieniu, takiego znamienia o kształcie idealnego trójkąta równobocznego skierowanego jednym kątem w dół. Wręcz niemożliwa taka geometryczność, jeśli świat rzeczywiście jest jednym wielkim chaosem i to spontanicznym. Stwierdzam wszem i wobec, że Spinoza nie mógł czytać Hawkinga ze względów czasowo-przestrzennych, to się nie mogło zdarzyć.
A jednak!
Hawking, moje przekleństwo.
OdpowiedzUsuńNie wiem kto miał rację Spinoza, czy może ten kot Sch...kogoś tam. Chociaż nie, koty nigdy nie mają racji.
W każdym bądź razie jest dualizm. Dobro, zło. Czerń, biel. Miłość nienawiść. I jakaś niby harmonia, że w przyrodzie wszystko musi wyjść na zero. Ale jest też strasznie dużo pomiędzyności. Belkotu niejasnego. Ale może niejasnego tylko dla nas? Albo niejasnego na razie?