wtorek, 30 lipca 2013

wieczory bez

osłabia mnie pośpiech, nawet jeśli zobaczymy się na nowo rano (skąd mogę wiedzieć?).
czy potrzeba komentarzy do faktów? przyjmuję je, nie moje decyzje. ostatecznie to jedna noc. kawałek dnia. potem tydzień jeszcze dalej niż południe. ostatecznie mogę to przeżyć na luzie, są gorsze rzeczy

tylko po diabła się tak spieszyć?
niesmak. puste krzesło. jeden głos mniej.
przyzwyczajaj się, dziewczyno.

 chłodniej i muzyka smutniejsza, ot, przypadki.

poniedziałek, 29 lipca 2013

for for...

pełnia szczęścia, budzę się przed świtem i czekam na jakikolwiek powiew powietrza, ale wszystko jest niemiłosiernie statyczne. Przez chwile myślę, że ktoś zatrzymał czas... i to mi się podoba, leżeć w półmroku i oddychać do wtóru...
Islandia mnie tego lata ominęła, niemalże otarłam się o tę podróż. Dziś nie wierząc, że ta wyspa rzeczywiście istnieje zjadłam pistacjowe ciastko prosto z Islandii i było to przeżycie prawie metafizyczne. może kiedyś pojedziemy tam razem, na razie kłania się brazylia z mojego filmu...

niedziela, 28 lipca 2013

vedro

dopiero wieczorem da się tutaj żyć, odetchnąć, dopiero wieczorem jest trochę chłodniej, o wiele przyjemniej i da się myśleć. Ale właśnie wtedy ja nie chcę myśleć....

sobota, 27 lipca 2013

pogodnie i błogo

chcem aby to tak bolo večne
wieża babel, noc i nic poza tym, piątek w p.

 tropikalne upały i afrykańskie powietrze na nasze lasy
i wszystko w coraz lepszyĉ barwach...

czwartek, 25 lipca 2013

devendra i po, who cares?

zdecydowanie wolałam poprzedni image Devendry, ten jest jak dla mnie za bardzo iwopodobny, jakiś szpanerski w sposób jakiego nie znoszę.
(no dobra, akurat to zdjęcie uwielbiam, ale to absolutny wyjątek)

zawsze jest jakieś jutro, raz lepsze, raz gorsze. wakacyjne na Słowacji mogą być tylko dobre, a w tym przypadku już szczególnie. 

coś bym chciała napisać o tym uczuciu lekkości i wolności, jakie mnie ogarnia od kilku dni. Gubimy się czworo w lesie i zwyczajnie idziemy dalej wyrzucając po drodze mapę- bez kontroli i busoli też można gdzieś dotrzeć, a jest ciekawiej nie wiedzieć co za rogiem. teraz możemy sobie na to pozwolić, słońce praży, rozmawiamy z nieznajomymi coraz ufniej, a świat wydaje się taki wielki i piękny, wszędzie paradoksalnie blisko. marzyłam o tym i to się dzieje! jest bosko! 

wtorek, 23 lipca 2013

przeczucia nie mylą mnie ostatnio
i zmieniam zdanie: bardzo tych słów potrzebuję!

co ze słownikiem?

brieždenie na slovensku

polsko slovenský slovnik ilustrovaný:
dom
zdravie
potraviny (bobuľové ovocie, zelenina, chlieb)
vzhľad (tvár, vlasy, oblečenie)
človek (kostra, slavy, vnútorné a reprodukčné orgány-sic!)
šport a doprava,
životné prostredie a krajina s vesmírem

i ani jednego przydatnego teraz słówka. Może rzeczywiście ich nie potrzebuję...?  wystarcza gramatyka...?
ech, moje huśtawkowe życie, pobujaj się ze mną przez te wakacje !

poniedziałek, 22 lipca 2013

mieszkam w trójkącie słowackim

M. czy po M.?
nie wiem co napisać, nie wiem co pomyśleć
ostrawski kurz i niebieskie niebo, a ja z każdym oddechem coraz bardziej nie wiem
a jednak można zupełnie naturalnie czuć się dobrze

środa, 10 lipca 2013

milion kolorowych karteczek

Konečně na cestu!

zastanawiam się czy jestem w Hiszpanii czy na Słowacji, jest arcy gorąco! Wpychamy nogą ciuchy do plecaków, a kartony do samochodu, wielozadaniowo wycinam segreguję i się nie irytuję, upatrzyłam chyba z dziesięć książek, które chciałabym tu kupić i to zrobię (w końcu to unia płaci za całą tą zabawę), jutro do M., do miasta otoczonego górami gdzie przejadę się prawdziwą prawdziwą kolejką. jupi!

 psy szczekają a karawana jedzie dalej!
kurs na M.!

wtorek, 9 lipca 2013

rib rib!

Czy zawsze trzeba odliczać dni, nieustannie na coś czekać?
Odliczam do Ostrawy, do Sigur i Devendry, choć nigdy nie wiadomo.

istnieje więcej niż jeden język międzynarodowy. Istnieje więcej niż jeden człowiek na świecie. A końcówka ind oznacza być wartym czegoś.

jesteśmy w górskim raju, choć w góry nie chodzimy, trzeba wyjść za tesco by je zobaczyć, wszystko otoczone blokami, taka mieścinka z pantofelkiem z żywopłotu po środku placu. Siedzę w biurze i rozpływam się z gorąca, przez okno słychać odgłosy orkiestry  ludowej, niestety darmowe nocne pokazy czeskich i słowackich filmów na ryneczku rozpoczną się dzień po naszym wyjeździe, szkoda.
porzeczki, porzeczki, wszędzie, moje nieudolne słowa, nic nie wychodzi, kiedy się przejmuję i chcę wypaść jak najlepiej... zawsze to samo, trzy razy powtarzam zdanie zanim dotrę do właściwej formy. 

ponad dziesięć godzin drogi nocnymi pociągami na południowy wschód. i jestem. tydzień skreślony.
mam już tylko jedną nieprzeczytaną polską książkę!

niedziela, 7 lipca 2013

som na Slovensku

Počúvaj ma, prosto ze Slovenska!