Ale nie dlatego do Pani piszę; ten list wysyłam z powodu królików; uważam za swój obowiązek zawiadomić Panią o tym; i dlatego, że lubię pisywać listy; i może dlatego, że pada.
niech będzie i o królikach i o fotografiach, które po tak długim czasie wreszcie zerwałam ze ściany i o powracających pytaniach, jak również o telefonach w najmniej odpowiednim momencie. Coś jest nie tak z tym życiem i widać to w każdym pojedynczym dniu, akceptuję zaocznie, żeby nie tworzyć problemów zbędnych, ale wreszcie codziennie dochodzę do tego punktu absurdu, nieważne czy pod wpływem czy samotnie, jest to tak jaskrawe, ze ślepiec by zauważył. Najgorszy byłby jednak dzień, w którym tego punktu b zabrakło, bo czy znaczyłoby to, ze się umarło, czy zwyczajnie przywykło (przecież to niemożliwe!).
Piekło to Inny i piekło to ja. I jeśli pewnych spraw nie rozwiąże się w porę przejdą do normalności, która jest nieudana, chora, oszalała.
Tak się dzieje i stąd mamy groteskę- po chwili przestaje być śmiesznie, kiedy dociera do nas, że to czysta prawda.
o tak lubię, o tak
oddałabym wiele za kąt osobisty wyłączny użytek, cieszę się jednak, że chociaż na chwilę udało mi się załagodzić tę kwestię i przejść do porządku dziennego. Sprawa jest, ale jakby boli mniej, podczas gdy pojawiły się poważniejsze i pilniejsze. Jakie to w końcu ma znaczenie? Jak poczuć się lepiej gdy ma się do stracenia wszystko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz