niedziela, 13 listopada 2011

...aus Berlin!

jak się mają dwa miliony warszawskie do ośmiu berlińskich przekonałam się wczoraj. Kiedy "Niemcy biją Polaków" przechadzamy się po zimnej stolicy i gubimy w muzeach- tempo tak zawrotne, że nie wiem kiedy i jak jestem z powrotem w Opolu i znów mieszam w książkowym kotle bez ochoty i zapału. 
zaczynamy tu, w Berlinie Wschodnim; pierwszy raz jadę prawdziwym U-Bahnem i słyszę tysiące języków podczas przejazdu dwunastu stacji podziemnych. Obserwacje jak na wyspie tropikalnej, a jednak współgra ze sobą ta wieża Babel.Podoba mi się design  metra i ogólny wygląd miasta, park w samym centrum i droga do Bramy Brandenburskiej, z której zawracają piętrowy miejski autobus bo Oburzeni maszerują ulicami Berlina- bardzo grzecznie i bez zamieszania. 
Omijają nas tym razem pieczone kasztany pod Tiere Garten, muzeum Żydowskie, Brama i kilka innych ważnych rzeczy, ale pomimo chłodu i tempa jest wspaniale, jest miejscami nowojorsko, aż zaczynam wypatrywać Allena za rogiem i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie jestem w Europie, a właśnie w jakimś megapolis amerykańskim... 

 
nie wiem kiedy zrobiło się ciemno, pewnie gdy oglądaliśmy wystawę i udawaliśmy Niemców w mieście świateł i wchodziliśmy do polskiej chłodziarki (dozwolone od 16 roku życia!;).  Tydzień nie starczyłby na jego przejście!

A o stosie książkowym dowiedziałam się przed chwilą, pomnik literatury i filozofii niemieckiej, szkoda, że nie udało nam się tam dotrzeć, ale jestem pewna że to nie ostatnia moja wizyta w tym mieście- w końcu zostanę przecież bezrobotnym sprzedawcą precli aus Berlin.
PL? tysiąc lat za resztą cywilizowanego świata!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz