wtorek, 9 października 2012

poranek kursywą

odkąd pamiętam czytanie było dla mnie czynnością magiczną: życie w równoległych światach, bohaterowie silniejsi i bardziej odważni niż ja sama, przypadki, które nigdy nie zostają jak w życiu niewykorzystane... tak, czytanie książek, to już dla mnie strefa intymności, prawdopodobnie jedynie podczas czytania i pisania jestem ze sobą zupelnie (jeśli w ogóle to możliwe) szczera; rzeczy których nie jestem w stanie dopuścić wmyślach stają się rzeczywistością w wyobraźni i na kartce papieru (zawsze potem niszczonej...)

czytanie wierszy to już wyższy poziom wtajemniczenia- dla mnie osobiście chyba najwyższy. Intymność- żadne słowo nie przychodzi mi do głowy, kiedy o tym myślę. Coś osobistego co ,owszem, można podać uniwersyteckiej analizie, można organizować konferencje czy wygłaszać referaty, ale podobnie jak z teorią względności- u podstaw zawsze pozostanie coś tajemniczego i niewymawialnego.

takie myśli kłębią mi się w głowie podczas lektury tomików.
takie myśli nie dają mi spokoju, kiedy czytam wiersze człowieka stojącego obok, którego miałabym ochotę nazwać kiedyś przyjacielem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz