niedziela, 21 października 2012

chocolate jesus

 It's all right. Szeleszcząca alejka zółtych liści, człowiek na końcu drogi, ksylofon na ulicy, my nad rzeką i co z tego...it's all right.

kiedy widzę więcej, wydaje mi się, że wiem więcej, Na przykład to, że nie chcę mieszkać w kraju, w którym się urodziłam. jak również to, że nie jest to tylko życzenie, to coś o wiele bardziej realnego, zabawnie prostego...

kawałki niedoczytanych, źle zapamiętanych fraz kołaczą mi w głowie, ale tak jest dobrze, lekko odurzona, bardzo zmęczona i pobudzona jednocześnie. Z lekką gorączką, z potwornym bólem głowy, mniej niż zwykle rzeczywista- jestem w punkcie zwrotnym i tak czuję się najlepiej, gdy wiruje mi w głowie od tempa wydarzeń.
Kiedy widzę czekoladowe plamki w ziemisto ciemnych oczach zjawiskowego prześladowcy, który przechyla głowę w moją stronę, kiedy oboje śmiejemy z włoskich słówek, albo z poprzednich żartów, których nie rozumiemy, kiedy wydaje mi się, że wreszcie widzę ten błysk, a zaraz potem myślę, że to przypadek, przebłysk październikowego słońca, kiedy serce bije w przyspieszonym tempie po biegu po schodach, kiedy to wszystko wisi jak duszący kurz w powietrzu -wtedy czuję się najlepiej...

1 komentarz:

  1. Wymykasz się nam, wymykasz w tych zawirowaniach. Ale tak musi być chyba.

    OdpowiedzUsuń