środa, 10 października 2012

miotam się o świcie

że wreszcie bede rozumieć teksty rosyjskich piosenek i wierszy- to mnie cieszy.
ale czy cieszy mnie balansowanie na krawędzi? to przez chwilę jest podniecające, zostajemy sami na pustoszejącym z wolna rynku, ktoś gra na akordeonie, jakiś taniec? jakieś dłonie? teraz siedzę i obserwuję słońce blade, niemal zimowe nad czerwonymi dachami- czy coś jeszcze mogę nazwać prawdziwym? Wszystko byłoby idealne, jak z filmu, tylko...

filmy to tylko filmy. a filmoznawcy z zamiłowania wiecznie siedzą w kinach nie mając czasu na kontakty międzyludzkie. Zadowalam się czekoladą i piwnicą z łacinnikiem.

na pytanie czy muszę cały dzień siedzieć na zajęciach odpowiadam, że owszem, muszę, że wtedy nie myślę nie piszę i skupiam sie na artykulacji ruskiego l.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz