piszę dziś dwa razy.
Piszę tu, by nie pisać tam, by nie myśleć o lamentach świętokrzyskich, by przerwać zapętlenie myśli. Coś mi tutaj nie pasuje: bo mgła, bo zimno, bo wilgoć osadza się na włosach, a miasto wygląda jak z filmów Allena, a obok znów chyba tylko zjawa kogoś idealnego, bo to niemożliwe, to wprost niemożliwe i tak przeraźliwie smutne, gdy wchodzę po schodach a serce mi się kraje z żalu i samotności.... chciałabym tylko przystanąć na półpiętrze i przestać oddychać, gdy każdy oddech boli. Na schodach nad rzeką; czyż może być lepsza sposobność, piękniejsza chwila? kiedy do pełni szczęścia brakuje jedynie...
...ale szczęście dopełnia się jedynie w mojej głowie, widziałam tę scenę milion razy. A wiem, że to nigdy się nie wydarzy. Zadowalam się mgłą skroploną na włosach, ciszą w zaułku, krótkim zetknięciem skóry...
ktoś tu gaduli jak zakochany... :)
OdpowiedzUsuń