wtorek, 13 listopada 2012

nie muszę chcieć, po co miałbym chcieć

budzę się i mam ochotę nie wstawać dzisiaj z łóżka. Potem myślę o tym, z świeci słonce i kiedyś tak niewiele trzeba było do szczęścia- wolny dzień i ładną pogodę można było spożytkować w dowolny sposób i każdy był dobry. Ostatnio o czym nie zamarzę- spełnia się. Ale jedna sprawa pozostaje w sferze marzeń stając się z każdym dniem bardziej odległa. I to jest treścią moich dzisiejszych snów, z których chciałam się nie budzić. więcej. Po przebudzeniu miałam ochotę tylko umrzeć. To jak siedzenie w teatrze w ciemności obok nieznajomej-znajomej osoby. To jak pewność, że oboje myslimy o czymś innym z całych sił imitując naturalny śmiech z kiepskiego spektaklu, na który żadne z nas nie miało ochoty iść.

jedyne na co mam ochotę to spacer, nie musi być nawet bardzo intelektualna rozmowa, coś niezobowiązującego bez męczących konwencji zabawiania czy zbawiania. Albo długa jazda autobusem o zmierzchu do leśnej i górskiej mekki.

słucham dużo ukrainy, ale też voo voo. Nie mogę czytać topola w obliczu rolanda, czy tym bardziej pieśni o nim. Studnia i Jurij i nic, nic poza tym....

dam się oczarować każdemu (w przyzwoitych granicach...), wiec dlaczego teraz, dlaczego to?! Pilnie poszukiwane odstępstwo od reguły, proszę nadsyłać zgłoszenia, zostaną rozpatrzone w ciągu czterech dni roboczych...

Jakaż to rozkosz słuchać kanzono herezula w samym sercu gniazda os !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz