na tyle na ile da się jeszcze to wytrzymać
niebieskość, niebieskowatość pospolita
kilka ambitnych lektur których nie znajduję nawet w internecie, znaczy więc że może zbyt ambitnych? Odpadnę jak zwykle na krótko przed połową.
Patrzę tępo w okno kiedy jedziemy do Opola. Trochę biało, trochę saren.
Skręcam się z bólu egzystencjalnego. Znowu spływa na mnie irracjonalny lęk i nerwowość niewysłowiona. Tak bardzo chciałabym kuć filo przez cłe cholerne ferie i nie zaprzątać sobie głowy tym co za chwilę i tym co za mna, dwa kroki, ale nadal się snuje nieprzyjemnie.
Nie jest za dobrze, kiedy jest niedobrze...
serce podchodzi mi do gardła, sartrowskie mdłości i internet. Och proszę, niech uderzy w nas meteoryt, niech coś huknie do końca, chociaż raz porządnie, bez tego stęchłego posmaku porażki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz