poznałam dzisiaj chłopaka, który wyglądał jak własna koszulka
w drodze myśli się lepiej, w drodze mniej złych myśli lęgnie się w głowie
wiatr to wszystko wydmuchuje i jest nieźle, nie jest źle
dobrze się podróżuje i jeździ i patrzy, bez zastanowienia na ludzi, od razu widać kim są i czego pragną
można wymyślać bezkarnie historie na ich temat, szczęśliwe miłości i happy endy, zakochane nie wieczność, poezja zmierzchów i świtów.
a widzę wszystko dokładnie rozmazane w kolorowe plamy za szybą autobusu, który wariacko wyprzedza ciężarówki i czołgi (wtedy wbijam sobie paznokcie w dłoń, bo nie ma kogo złapać obok za rękę)
i na chwilę mi przechodzi złość do świata
a maile dostaję przecudne, cynamonowo wietrzne i czekam nawet na wytknięcie błędów, jakąś przyganę, łagodną i prawie pieszczotliwą
nie w głowie mi empiryści brytyjscy
piosenki o Spinozie przetwarzam na swoje własne potrzeby...
wyłączają mi niespodziewanie prąd w połowie wielomianu.
znak!
Romsi, opanuj swoje cynamonowe uwielbienie, bo to się skończy zielem angielskim. I tu żadni empiryści nie pomogą.
OdpowiedzUsuń