marzę o zmianie
nieopatrzne przejrzenie zdjęć, rok, dwa, trzy do tyłu... coś tam się przestaje rymować, znajomi, którym powiedziało się już wszystko co było można, miejsca, które wyczerpały się wraz z końcem pewnej ery.
a tak naprawdę to chyba Wrocław mnie kusi
weekendy w B. albo w Opolu do wyboru. Albo zostać w mieście, nie jeść obiadu, tylko włóczyć się gdziekolwiek, tramwajowa historia i łowienie klucza ze skrzynki... coś podobnego do września, ale z innym zestawem doświadczeń, ludzi, rozmów. Chociaż przyznaję, szajba była nieziemska, niezapomniana i całonocna...
nie wiem jak to się potoczy i w którą zmierza stronę, jeszcze wszystko możliwe (?).
tendencja jest taka, że świat się otwiera, jak już się pogodzimy z tym co się nie udało, więc jestem na dobrej drodze nareszcie. Co wiem, to moje, reszta to drops... czy jakoś tak.
stabilizacja, jutro dystansowanie, może coś z tego będzie
żadnych adekwatnych cytatów, wciąż wojna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz