poniedziałek, 26 sierpnia 2013

puf puf

po wczorajszym tłumaczeniu symultanicznym chyba nie mogę już słuchać anglojęzycznych piosenek- umieram ze śmiechu myśląc jak wszystko się powtarza, jak szablony latają w powietrzu i treść gdzieś ulatuje kominem.


Pogoda rzeczywiście się popsuła, ale to dobrze, śpimy przy otwartym oknie a deszcz pachnie już wrześniem, niebezpiecznie pachnie wyjazdami na trochę dłużej niż tydzień czy dwa. Miasteczko P. nie podoba mi się wcale, ale niedzielne koncerty na placu w deszczu mają swój urok i za każdym razem wszystko to wygląda troszkę inaczej, wczoraj widzieliśmy już prawie dojrzałe jagody w lesie i mnóstwo opadłych liści, pa których chodził boso szurając stopami. Stoimy na skałach z rozpostartymi ramionami i jest chłodno i idealnie, w dole miasteczko brzydkie. Nie robię się tkliwa, to tylko spokój, jenom klid.

1 komentarz: