no dobrze, jednak nadal przerażają mnie komputerowcy... trzeba być jeszcze kimś poza robotem i kalkulatorem na nóżkach... wolę cały dzień układać ciężkie pudła i liczyć książki albo obmyślać strategie w wersji papierowej, zabawy z programami przerastają moje możliwości poznawcze. Wracaj już!
moje krzesło znowu się rozpada, kładę się na sekundę na sofie i zasypiam jak kamień.
Takiej pogody jeszcze tu nie widziała- i to akurat w dzień, kiedy zechciało mi się założyć moje najładniejsze pantofelki. Brnę po kostki w wodzie i jest mi wszystko jedno, do późna w pracy, kiedy wracam już tylko bar jest otwarty, chociaż i tak wszyscy zbierają się do wyjścia. I nawet nie mam czasu poczytać, nie mówiąc już o poprawkach...
słucham pół dnia Maleo- odbija mi? Nie będę tłumaczył się jak winny ktoś...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz