waham się, waham
tylko dwie możliwości, a jednak to zmienia wszystko, wracać na studia do zimowo jesiennego zachlapanego miasta, do kołowrotu tramwajów, sporadycznych imprez zawsze kończących się tym samym poczuciem samotności... albo zostać nie będąc pewnym tej decyzji skazując się chcąc nie chcąc na rok w nudnawym mieście z dwiema pizzeriami i fontanną na placu, myśleć o ideałach, dla których się tu przyjechało, marznąć w zimie, ale przynajmniej bliżej ciepła, ręka w rękę, jechać 12 godzin na dwa dni do domu i wracać tu w pośpiechu, liczyć przepracowane godziny...
gdyby chociaż tu był, gdybym mogła być choć trochę bardziej pewna
powtarzam sobie, ze co ma być to będzie, że może zdać się jak zawsze na przeczucie w ostatniej chwili
czyżby zaczynały się właśnie pierwsze chłodne noce? wracaj już! zaczęłam nawet czytać nowego szerloka z samotności!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz