budzę się i nie wiem w jakim kraju, o jakiej porze, z kim, jak...
nie jest to dobre uczucie kiedy się ucieka od myślenia w nieprzerwany ciąg zadań na wczoraj. Każda muzyka mnie drażni, każdą nową osobę dodaję aŭtomatycznie do strumienia twarzy i nic nie znaczących zdarzeń i dalece bardziej wzrusza mnie późno październikowe poranne powietrze w drodze na zebranie niż wyznania nieznanego człowieka o absurdalnie wczesnej porze. Chyba jestem bez serca, chyba zostało w innym kraju, do którego nie mam czasu po nie wrócić...
tańczyć z nieznajomymi
czwartek, 31 października 2013
wtorek, 22 października 2013
kriza....
dwadzieścia stopn, wyrzucamy kurtki
oby taka pogoda utrzymała się przez cały tydzień, wyruszam samotnie na podbój Pragi
za często te same słowa, jeszcze kilka miesięcy, uspokój się, to tylko czas, co z tego, ze możesz umrzeć praktycznie każdego dnia i nie spotkać się już a nikim. Tęsknię jak dziki dzik, za tyloma osobami- niektóre z nich są niecałe sto, a niektóre czterysta kilometrów ode mnie. Bez różnicy, dystans to dystans, życie chce żyć
czuję potężne osłabienie kiedy tylko przestaję pilnować tych wymyślnych umocnień na granicy świadomości: nie słyszeń, nie widzieć, nie pamiętać, bo jeśli nie, wszystko runie, a ja nie wytrzymam
oby taka pogoda utrzymała się przez cały tydzień, wyruszam samotnie na podbój Pragi
za często te same słowa, jeszcze kilka miesięcy, uspokój się, to tylko czas, co z tego, ze możesz umrzeć praktycznie każdego dnia i nie spotkać się już a nikim. Tęsknię jak dziki dzik, za tyloma osobami- niektóre z nich są niecałe sto, a niektóre czterysta kilometrów ode mnie. Bez różnicy, dystans to dystans, życie chce żyć
czuję potężne osłabienie kiedy tylko przestaję pilnować tych wymyślnych umocnień na granicy świadomości: nie słyszeń, nie widzieć, nie pamiętać, bo jeśli nie, wszystko runie, a ja nie wytrzymam
niedziela, 20 października 2013
miły weekend
kawa w ładnej puszce, kolorowe liście
w co się wpakowałam, w to brnę coraz dalej
zupełnie bez dylematów moralnych
jakoś przestało mnie obchodzić, ale może rzeczywiście jestem zimną suką. No i co?
w co się wpakowałam, w to brnę coraz dalej
zupełnie bez dylematów moralnych
jakoś przestało mnie obchodzić, ale może rzeczywiście jestem zimną suką. No i co?
środa, 16 października 2013
"jesteś trochę dziwaczna"
i nawet nikt tu do mnie nie mówi po słowacku
tęsknię.
pilnie potrzebuję przytulenia. Nie jutro, nie w sobotę, teraz zaraz.
i niech ktoś uwierzy, że jestem w stanie dobrze i szybko pisać, bo nawet ja w to już zwątpiłam...
gadam z komputerem, mylę plan zajęć, bieganina bez końca, wciąż miga w głowie lampka o ważnyĉ niedokończonych i ważnyĉ nie rozpoczętyĉ sprawaĉ. A życie jest gdzieś zupełnie indziej, w momencie kiedy przestaję słuchać wykładu i gubię się w swoich myślach, kiedy mam w głowie obrazy z wakacji, kiedy patrzymy na swoje wideo projekcje i zastanawiam się czy naprawdę masz tam ciało, tam, całe 400 kilometrów ode mnie.
chcę na Słowację!
tęsknię.
pilnie potrzebuję przytulenia. Nie jutro, nie w sobotę, teraz zaraz.
i niech ktoś uwierzy, że jestem w stanie dobrze i szybko pisać, bo nawet ja w to już zwątpiłam...
gadam z komputerem, mylę plan zajęć, bieganina bez końca, wciąż miga w głowie lampka o ważnyĉ niedokończonych i ważnyĉ nie rozpoczętyĉ sprawaĉ. A życie jest gdzieś zupełnie indziej, w momencie kiedy przestaję słuchać wykładu i gubię się w swoich myślach, kiedy mam w głowie obrazy z wakacji, kiedy patrzymy na swoje wideo projekcje i zastanawiam się czy naprawdę masz tam ciało, tam, całe 400 kilometrów ode mnie.
chcę na Słowację!
lubię być szalona, lubię się włóczyć pociągami, lubię trochę wydziwiać
ale z tobą
wtorek, 8 października 2013
nie wiem, czy ktoś szpieguje mojego bloga, ale...
psują się plany, pojawiają się nowe. Nie wiem kompletnie za co się złapać odgruzowując moje wrocławskie życie, niedokończone i niezaczęte nawet sprawy zasypują mnie w przerażającym tempie, a ja chcę tylko spać, chcę żeby napisał, chociaż wiem, ze nie napisze może już wcale...
niech sczeźnie miasto, którego nie chcę, które mnie przytłacza hałasem i tempem wciąż uciekających mi autobusów. Niech sczeźnie czwarte piętro i nasz uroczy pokoik z mnóstwem szafeczek, jakże przydatnych. Chcę wracać obojętnie dokąd byle daleko stąd, byle pociąg, byle droga, byle ktoś tam czekał na końcu drogi...
czy wszystkie te piosenki są naprawdę o nas?
niech sczeźnie miasto, którego nie chcę, które mnie przytłacza hałasem i tempem wciąż uciekających mi autobusów. Niech sczeźnie czwarte piętro i nasz uroczy pokoik z mnóstwem szafeczek, jakże przydatnych. Chcę wracać obojętnie dokąd byle daleko stąd, byle pociąg, byle droga, byle ktoś tam czekał na końcu drogi...
czy wszystkie te piosenki są naprawdę o nas?
wtorek, 1 października 2013
niewiele, szybko-nic
powroty by zaraz znów wyjechać
tym razem na stałe, zbliża się to, o czym nie rozmawiamy.
nie chcę myśleć i pisać, planować, załatwiać, pakować i kupować biletów. Czekać samej na stacji na kolejny pociąg, który zabierze mnie w miejsce, w którym nie chcę być, do ludzi, których unikam, wilekiego miasta pożerającego słońce, miasta w którym zawsze pada i jest zimno nawet mnie.
nie wierzę, że jeszcze kilka tygodni temu kąpałam się w węgierskim jeziorze i oglądałam wpadające do niego gwiazdy. że to jeszcze nie było tak skomplikowane, zimne, pełne pośpiechu. Jakbym była wtedy zupełnie inną mną. i chyba byłam.
nie skupiam się na tekstach, przelatuję wzrokiem regulaminy i nowe rozkłady zajęć, nerwowo liczę godziny, a tu jeszcze trzeba liczyć słowa. Trochę tego za wiele jak na taką mnie...
położyć się i spać, ile bym dała za jeszcze jeden spokojny, leniwy i nudnawy tydzień w P. nawet z deszczową senną pogodą.
tym razem na stałe, zbliża się to, o czym nie rozmawiamy.
nie chcę myśleć i pisać, planować, załatwiać, pakować i kupować biletów. Czekać samej na stacji na kolejny pociąg, który zabierze mnie w miejsce, w którym nie chcę być, do ludzi, których unikam, wilekiego miasta pożerającego słońce, miasta w którym zawsze pada i jest zimno nawet mnie.
nie wierzę, że jeszcze kilka tygodni temu kąpałam się w węgierskim jeziorze i oglądałam wpadające do niego gwiazdy. że to jeszcze nie było tak skomplikowane, zimne, pełne pośpiechu. Jakbym była wtedy zupełnie inną mną. i chyba byłam.
dziś rano, piękne światło w czeskim mieście, jak ciepło, nie musimy wstawać na 8, ani w ogóle na żadną, czemu nikt nie zabił jeszcze czasu tak naprawdę.
nie skupiam się na tekstach, przelatuję wzrokiem regulaminy i nowe rozkłady zajęć, nerwowo liczę godziny, a tu jeszcze trzeba liczyć słowa. Trochę tego za wiele jak na taką mnie...
położyć się i spać, ile bym dała za jeszcze jeden spokojny, leniwy i nudnawy tydzień w P. nawet z deszczową senną pogodą.
Subskrybuj:
Posty (Atom)