poniedziałek, 25 lutego 2013

do lesa

A droga wiedzie wzdłuż i wzdłuż...
spełniam swoje marzenie, mój sen o białych nienaruszonych śniegowych pierzynach, jest pięknie, idę sobie nieśpiesznie, po obu stronach zaspy powyżej kolan, brodzę wytrwale i jestem zauroczona, zyskuję przezroczystość i jestem własnym przyspieszonym oddechem, różowym policzkiem, krótkim skrzypnieciem śniegu pod podeszwą i niczym więcej.


to nawet nie to, że śnieżne miasteczka, malutkie domki wzdłuż wybrzeża, gejzery za płotem i księżycowy krajobraz. Tak tylko iść i co jakiś czas oglądać się za siebie by z góry popatrzeć na cywilizację i żółte dymy z komina. Wkoło tylko biało i cisza, ale nie do końca. Oprócz swojego oddechu słyszę oddech lasu i jest mi błogo. I nieĉ mi ktoś powie, żem taka miastowa... a mam oĉotę iść przełęczami do sąsiedniej za górą wioski...............

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz