Przydatny i miły dla oka, ale jakoś przestaje wystarczać i nie myślę tylko o przestrzeni, której zdecydowanie brakuje, ale jakimś ograniczeniu ruchów. Odbywam pielgrzymkę do alma mater, ale zyskuję tylko zawód i niezachwiana pewność że cza wypaść z ciepłego gniazda starych i sprawdzonych pomysłów.
Miałyśmy jechać do chłodni pokpić ze świata doczesnego, ale chyba nic z tego nie wyjdzie, nie popełnię któryś raz tego błędu i nie pojadę sama, zbyt frustrujące i depresyjne patrzeć na to z własnej nieprzymuszonej woli. A tak- mogę poczytać głupawe książki bez usprawiedliwiania bo i tak nie ma nic lepszego do roboty...
o, proszę, żywcem wyjęte z kwiatowych zakątków tego podłego miasta. Tu motylek tam portrecik i poukładane życie mniej wyślizguje się z rąk...wysyłam smsy i listy bez odpowiedzi, żyję z telefonem i czekam na wybawienie. Ale kiepsko to wszystko brzmi i w dodatku brzydka pogoda chłodno melancholijna ze spowolnionymi ruchami i wolnym kojarzeniem faktów....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz