Cytat na dziś chyba taki:
"Nic nie trwa dłużej niż trzy lata"
A może jednak ten z książki z KróliKaczki? Ale chyba nie, bo już go nie pamiętam. O ile łatwiej jest zapamiętać informację zasłyszaną od przeczytanej... A może zwyczajnie mój mózg woła pomocy, bo nie jest w stanie przyjąć w tym tygodniu ani jednej strony tekstu więcej.Zwłaszcza jeśli dotyczy Hegla, Heideggera lub dekonstrukcjonizmu. Ale co tam, zawsze pozostaje zaprzeczenie koniunkcji (alternatywa zaprzeczeń?) na pocieszenie, nawet gdy nie odróżnia się lewej reki od prawej (a posteriori!).
To tak na dowód, ze wcale nie myślę jeszcze systemem zero jedynkowym i ani trochę nie mam ochoty powbijać gwoździ w zarękawiczone dłonie niektórych obiektów orbitujących niebezpiecznie blisko...
Co tam widać w perspektywie? Jak już odróżnię swoje ręce od siebie to w nocy poodgryzam sobie palce ze stresu- a co!A poza tym to Gabryś niebezpiecznie się zwęża, co oznacza, ze do matury najprawdopodobniej przepoczwarzy się w pełnowartościowego węża (wartość logiczna 1).
Miałam tego nie robić, ale w końcu to tylko zdjęcie z poprzedniego życia, więc chyba nie aż tak strasznie. Poza tym tak ładnie gra mi Sigur Rós, a to był szalony czas, chyba coś koło października. I myślę że nie jestem az tak rozpoznawalna i chwała na niebieskości.
(W głowie mgła o smaku pomarańczy.)
mały pogrom?