bo mi tu wcale idyllicznie i raczej krew mnie zalewa, nadmiar energii źle ulokowanej, zły układ planet, rolet i toalet i wszystko, wszystko na nie
wszystko się bajecznie wręcz rozpieprza, w gazetach bzdurne jakieś artykuły co budzą we mnie jedynie furię, której nie mogę stłamsić, zabić, zdusić
bo zawaliłam, co zawalić się dało, bo nie dosięgam do najniższej nawet półki, a skakać nie ma siły, bo nie widzę sensu, bo nie jesteśmy samotnymi wyspami, a ja maszynką do spełniania życzeń
otóż
tak się nie śpi po nocach: pisząc wciąż nowe, wciąż gorsze od poprzednich wiersze, kończy książkę za książką, zaczyna nie kończąc, smarka w poduszki i wyje bezgłośnie bez zmrużenia oka. dosyć, już dosyć, już ledwo sapie, już ledwo zipie, a jeszcze się sypią nowe wspanile wieści
nie mam tu węgierskiej ani słowackiej wódki
nie mam żadnego wina by zapomnieć
nie mam ani jednego papierosa, mam za to na niego wielką ochotę
nie ma we mnie ani krzty entuzjazmu, że to trzy dni, że powinnam skakać pod pieprzone chmury, bo będzie wspaniale i cudownie. Hovno!
bić, rozwalać, wrzeszczeć do bólu
wolę nie wiedzieć, wolę nie czytać
takich wiadomości
takich nowości
co mnie tylko o palpitacje niepohamowanej zazdrości i rozpaczy przyprawiają
ja dziękuję, ja się z takiego interesu wypisuję
i tak nie zrozumiesz, więc nie pisz że rozumiesz. Ja sam do cholery nie rozumiem!
i tak mam ochotę jedynie do ciebie warczeć
i tak nic nie pomoże
walę okrutnie w klawiaturę. nie jest niczemu winna. nie bardziej niż ja czy ty. ale to musi się skończyć, ty za to oberwiesz. i wcale nie jest mi przykro, chociaż tak, wiem że to niesprawiedliwe
jak zawsze: to ja jestem zła, paskudna i gniewna. Złośnica (nienawidzę tego słowa z całego serca)
środa, 27 sierpnia 2014
wtorek, 26 sierpnia 2014
wiemy po co się liczy do stu...
i kilka podobnych rzeczy z TAMTEJ książki
"Miłość kojarzy mi się z cynamonem i mlekiem. Z zapachem migdałów.
Z ciszą pełną dymu. Miłość kojarzy mi się z moją mamą. Z wyśnionym miastem, krajobrazem, którego nie można zaznać za życia.
Kojarzy mi się z kościołem. Z chłodnym wnętrzem pełnym szeptów "wierzę, wierzę, wierzę" ... Miłość to ufność aż do bólu i nieumiarkowanie w wybaczaniu. Jest jak mruczenie kota, jak wino o poranku p nieprzespanej nocy...
Zawsze mi się mylił seks z miłością. Za każdym razem.
To chyba błąd, który popełnia każda kobieta. Kiedy wchodzi w nią penis, to tak jakby w jej sercu zanurzał się miecz. Zabija ją na raty.
Miłość mężczyzny i kobiety jest niedoskonała. Pasują do siebie ciałami, lecz ich dusze są sobie obce. Mężczyźni chcą być swobodni, kobiety potrzebują bliskości."
więc liczę, liczę barany, liczę też do stu... nie pomaga
piątek, 22 sierpnia 2014
chcę odejść z tego świata?
nowa era czytelnicza?
zapał do pracy?
300% normy?
zapomnij.
daj już spokój.
badziew i beznadzieja - para idealna... przekreślić, przekreślić. Trzy razy dziennie czyszczę pamięć telefonu, dlaczego tego samego nie da się zrobić z własną pamięcią.
piątek, świątek, nie ma znaczenia, słowa bolą tak samo każdego dnia.
zapał do pracy?
300% normy?
zapomnij.
daj już spokój.
badziew i beznadzieja - para idealna... przekreślić, przekreślić. Trzy razy dziennie czyszczę pamięć telefonu, dlaczego tego samego nie da się zrobić z własną pamięcią.
piątek, świątek, nie ma znaczenia, słowa bolą tak samo każdego dnia.
och, dajcie już spokój, serio.
środa, 20 sierpnia 2014
złe złe sny
paniczne planowanie? nic z tego, drogi panie, nie będzie planów, już się wystarczająco posypało, teraz już tylko go with the flow. I o!
zimno i budzę się po nocach, dziś obudził mnie własny krzyk. Nie pomogą smsy, nie pomoże nic.
nie, nie ruszajcie mnie, śni mi się nieciekawie
uciekam przed wszystkim, ale doganiają
zimno i budzę się po nocach, dziś obudził mnie własny krzyk. Nie pomogą smsy, nie pomoże nic.
nie, nie ruszajcie mnie, śni mi się nieciekawie
gdzie jesteś? chcę kota!
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
niespodziewane miejskich nocy wspominanie
najdroższe wspomnienia metafizycznych chwil budzą się we mnie ostatnio za sprawą dość nietypowych bodźców, robię się pewnie sentymentalna i zbyt refleksyjna jak na porę roku i okoliczności... intensywne spacery po mieście przypominają mi o niektórych z chwil życia
tamtą drogą wracaliśmy kiedyś grudniową (a może lutową?) nocą, pamiętam jak ciche było miasto dokoła, pamiętam iskrzący śnieg i dojmujące zimno, które jednak mi nie przeszkadzało, bo liczyło się tylko to poczucie, że jestem w odpowiednim miejscu i czasie, że nic tego nie zakłóci i mimo iż wracamy tak co tydzień, ten raz jest wyjątkowy (wcale nie był..).
kilka dni temu szłam tamtędy, zmierzchało.
Nic w tym wieczorze nie było podobne do tamtego, ale nie mogłam przestać myśleć o tamtych zwyczajnych chwilach. Dlaczego? O wiele bardziej emocjonujący był przecież spacer paniczy z zamarzającą różą, chociażby, albo wieczór zgubionej czapki i wyrzucania zawartości torby na środku ulicy w poszukiwaniach, śmiech na cały głos i takie inne gdy wracaliśmy do domu upaprani zieloną farbą...
jestem święcie przekonana że niektóre "zwyczajne" chwile są dalece ważniejsze od wyjątkowych, zaplanowanych momentów. nie wiem dlaczego. i nie wiem czy to dobrze. wiem, że zawsze myśląc o takich chwilach jest mi lepiej, cieplej na sercu, jakkolwiek to brzmi ("tak proszę państwa, będę się egzaltować, nawet mimo protestów..."). bo z jednej strony tak, dalekie podróże są ważne, ale myślę, że mogłabym oddać swoją transkontynentalną przygodę za lepiej wykorzystany jesienny wieczór w Kłodzku, chociażby.
A na przykład tamtej drogi po zamarzniętych ulicach wro nie oddałabym za żadne skarby świata...
tamtą drogą wracaliśmy kiedyś grudniową (a może lutową?) nocą, pamiętam jak ciche było miasto dokoła, pamiętam iskrzący śnieg i dojmujące zimno, które jednak mi nie przeszkadzało, bo liczyło się tylko to poczucie, że jestem w odpowiednim miejscu i czasie, że nic tego nie zakłóci i mimo iż wracamy tak co tydzień, ten raz jest wyjątkowy (wcale nie był..).
kilka dni temu szłam tamtędy, zmierzchało.
Nic w tym wieczorze nie było podobne do tamtego, ale nie mogłam przestać myśleć o tamtych zwyczajnych chwilach. Dlaczego? O wiele bardziej emocjonujący był przecież spacer paniczy z zamarzającą różą, chociażby, albo wieczór zgubionej czapki i wyrzucania zawartości torby na środku ulicy w poszukiwaniach, śmiech na cały głos i takie inne gdy wracaliśmy do domu upaprani zieloną farbą...
jestem święcie przekonana że niektóre "zwyczajne" chwile są dalece ważniejsze od wyjątkowych, zaplanowanych momentów. nie wiem dlaczego. i nie wiem czy to dobrze. wiem, że zawsze myśląc o takich chwilach jest mi lepiej, cieplej na sercu, jakkolwiek to brzmi ("tak proszę państwa, będę się egzaltować, nawet mimo protestów..."). bo z jednej strony tak, dalekie podróże są ważne, ale myślę, że mogłabym oddać swoją transkontynentalną przygodę za lepiej wykorzystany jesienny wieczór w Kłodzku, chociażby.
A na przykład tamtej drogi po zamarzniętych ulicach wro nie oddałabym za żadne skarby świata...
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
pomieszanie z poplątaniem
cisza jest nawet kojąca, nie muszę się wysilać, można nawet przywyknąć, przyzwyczaić się i zadomowić w niemówieniu, bardziej się wtedy słucha. Słowa każdej piosenki pasują do nas, nie słucham więc piosenek w znanych mi językach, chyba że słowackich
egzystuję, dziś dokonałabym kolejnej ze swoich spektakularnych ucieczek, ale czekam na gościa.
Tęsknota, taka powinna być druga nazwa sierpnia. Pod tym kryją się samotne deszczowe noce, zamknięte biblioteki, zgubione umyślnie koszulki, nieprzytomne spanie do południa, cisza i wielki księżyc oraz oglądane zawsze w samotności roje perseidów.
tak trudno mi być
wakacje niedoczasu, wymiana pośpiesznych wiadomości, nie widzimy się, może i lepiej, może i lepiej.
noc spędzona na działce, wracam pociągiem, choć warszawa jest piękna jak marzenie, zakochuję się w miastach, zakochuję się w tym mieście i potem grafomańsko tu odreagowuję poczucie winy, wszytko przenikające, jakieś zbyt dojmujące.
egzystuję, dziś dokonałabym kolejnej ze swoich spektakularnych ucieczek, ale czekam na gościa.
Tęsknota, taka powinna być druga nazwa sierpnia. Pod tym kryją się samotne deszczowe noce, zamknięte biblioteki, zgubione umyślnie koszulki, nieprzytomne spanie do południa, cisza i wielki księżyc oraz oglądane zawsze w samotności roje perseidów.
tak trudno mi być
wakacje niedoczasu, wymiana pośpiesznych wiadomości, nie widzimy się, może i lepiej, może i lepiej.
noc spędzona na działce, wracam pociągiem, choć warszawa jest piękna jak marzenie, zakochuję się w miastach, zakochuję się w tym mieście i potem grafomańsko tu odreagowuję poczucie winy, wszytko przenikające, jakieś zbyt dojmujące.
Subskrybuj:
Posty (Atom)