wtorek, 27 maja 2014

kataklizmy modernizmy

deszcz stulecia gdy biegnę niemal na oślep byle szybciej dopaść przystanku, bo obojętne jaki to tramwaj, ucieczka przed ulewą egzystencjalną z historii literatury.
Armagedony poprawiają mi humor zdecydowanie najlepiej. Albo dekadenckie lekkoduszne porywy, książka spoza listy lektur, albo wagary. Dziś godzinka i trochę wykradzione wieczorowi, gonitwa w deszczu, burza z piorunami.

smak
dotyk
zapach deszczu

czego chcieć więcej, chwila zachwytu nad klęską miasta, jak wspaniale ginie pod wodą sparaliżowane ulewą

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz