wtorek, 18 czerwca 2013

červené vínečko...

myślałam, że największy kryzys sesyjny mam już za sobą...
może i tak, teraz tylko weszłam w kolejną bednarkową fazę pod tytułem na co mi to, przecież i tak wszystko jedno, więc bawmy się, póki nie pada, ot co!

 takiĉ zarośniętych schodów uczelni życzę sobie po przerwie wakacyjnej. Nie czekajcie, uciekajcie... tak to szło? 

czwartek, 13 czerwca 2013

czarne i białe

bo w naszych imionach zawsze jest a. takie jest życie.
ale to przecież bez sensu drodzy państwo! przecież wszyscy wiemy że czarny to nic a biały to wszystko

tak mi dobrze, choć niedobrze- bezruch, sen, spać długo, do września
albo gadać godzinami smsami
jakoś normalniej się wydaje, spokojniej, owocowy sok w przerwie, dziś cały dzień jest jedną wielką przerwą

a tu mi jeszcze zapodają jakąś pijaną wspaniale hipisowską muzykę spod mostu, a pogoda zachęca bardzo do niczego. na pociąg czekam jak na zbawienie. do domu. byle stąd.

niech mnie mają w opiece testowe bóstwa, egzaminacyjne bożki, nic już nie da się zrobić, gdy ludzie są zwyczajnie podli. To nie byl dobry dzień, ale przynajmniej mi spokojniej, choć spełniają się złowróżebne sny. Godzinami przerzucam zdjęcia szczęśliwych hipsterskich rodzin w których istnienie nie wierzę.

wszystko można wytłumaczyć tylko hormonami, pogodą i sesją. pieprzyć skrypty, przechodzę (zbyt długi) okres anarchii poznawczej, zostaję intelektualnym abstynentem od zaraz

sobota, 8 czerwca 2013

čerešnička v makovom koláči

jeszcze tydzień i kompletnie zwariuję, co się domknie, z drugiej strony się zaś otworzy i przeciąg po głowie, zupełne rozchwianie. Wczoraj przypadkiem trafiamy na koncert słowacki, skąd oni wiedzą, skąd wiedzą?

jak ja lubię normalnych ludzi, jak ja lubię Słowaków, piękny uśmiech, ach dziękuję, to wszystsko dla mnie, to takie wspaniałe i energetyczne, wystarczy chcieć i wszystko rozumiemy, gadamy chwilkę w łamańcu czesko słowacko polskim, jest cudnie na jedną chwilę, chłopak mówi mi cześć po polsku, uniesienie
 

Ej taká, ej taká, čo má fajné pľúca
do práce aj do tanca je súca.

środa, 5 czerwca 2013

wszystko jest giga choć trochę miga świat

uaktywniam się choć całe ciało mocno obolałe
szara szara rozpacz
dziś nie będzie spania, panowie




transcendentalny leon budzi się transcendentalnie kroi chleb i je
to nowy dzień
nie jest dobrze nie jest dobrze nie

wtorek, 4 czerwca 2013

obudźmy się

jaśniej najjaśniej
czyściej najczyściej....

huśtawki nastrojów dziś chyba wszyscy, czemu nie było mojego malutkiego Japończyka w czytelni? nie mogę się bez niego skupić!


zawsze chciałam ukraść tą książkę z biblioteki, ale coraz bardziej się przekonuję, ze w czasach, w których żyję jest to już niewykonalne, za późno o jakieś trzydzieści kilka lat... a to akurat TA książka! Zasypiam po czym budzę się z letargu i jestem w nastroju zupełnie anarchistycznym, co nie sprzyja mojej gramatyce opisowej, ale co tam... zaspokajam nieprzejednaną ciekawość jednym artykułem i już mogę brnąć dalej, właściwie cała reszta jest przyjemna.
tak, zawsze chciałam ukraść książkę z biblioteki, nikt oprócz mnie nigdy jej nie wypożyczał, u mnie miałaby lepiej, spałaby pod moją poduszką razem ze mną, kiedy śnię tajemniczo kolorowe ale pozbawione sensu obrazy.

nie wiem co mnie tak pociąga w tych słowach, ale czułam się jak podczas meczu finałowego, kiedy zanika na moment sygnał i przez chwilę nie widać i nie słychać nic. Poprzerywane frazy, może tym bardziej pociągające...

poniedziałek, 3 czerwca 2013

na pałac królewski!

ale w zasadzie widok z okna na wieżę stąd mam niezły... a dzień idealny na słuchanie radia. chciałoby się...
tak, też się cieszę, że żyję dzisiaj, w takich czasach, mimo wszystko...
 sesjo, nadchodzę!