sobota, 20 kwietnia 2013

ja, jako lump na salonach literatury

biegamy wesoło a myśli wciąż mamy ponure i złe.
Kiedy zasuszone literackie mumie i ich wielbiciele zastygają w jednej pozie na koncercie rockowym, zdejmujemy buty i tańczymy troszkę z boku, ale przede wszystkim drzemy się na całe gardło. To trochę fikcja, kiedy oglądam pionierskie nagrania z pierwszych legnickich jeszcze imprez, nachodzą mnie niepokojące myśli, że może zbytnio oddalili się od tamtej prowizorycznej przecież estetyki i konwencji spotkań. Przysypiam na spotkaniu z młodym prawnikiem okazjonalnie debiutującym poetycko, który nie potrafi niczego ze swojego pisarstwa obronić. aż przykro słuchać, że odnosząc sukcesy można do tego stopnia nie wierzyć w to co sie robi- zwłaszcza gdy dotyczy to sztuki. to chyba dosyć ważne.
chciałabym zobaczyć kiedyś festiwal w takim starym stylu, z naleśnikiem
znów wpadam na "znajomych" poetów, tym razem całkiem dosłownie. ale nie ma się czym chwalić ;)

tylko ciebie nie mogę zwalić z nóg, dlaczego nie omdlewasz nie wiem!
dokładnie rzucasz swoje plany by nie wprowadzać żadnych zmian...

głupawe piosenki j.
szalejemy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz