Kontestacja wspólnej ogniskowej gdzieś za miastem- po co narażać się na towarzystwo niepożądanych osób. Chroniczny ból karku od czytania w niewygodnych pozycjach, 900 stron o bujnym życiu Miłosza i wędrówkach jego niewysłowionych stóp (aż się żyć odechciewa na samą myśl... termin do września), trochę porządków w rozgrzebanej przeszłości i kontemplacja teraźniejszej minuty, która mija bezkonfliktowo, oto całe moje wakacje. Spokój przynajmniej od ludzi i "krawatów ślicznie zapiętych". Oddaję się nicnierobieniu w najlepszej postaci. I kropka.
"Schodzimy ze wzgórza, nie mamy cienia
Wątpliwości. A jednak
unieruchamiamy w potrzasku kalendarza kolejne ruchome święto"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz