czwartek, 28 lipca 2011

całkiem nowe całopalenie staroci

sentymentalne wycieczki do starych zeszytów pachnących jeszcze jakimś innym życiem- podwójne urodziny w Gliwicach, koncert Comy i ten jeszcze wcześniejszy, czytanie wierszy w pościeli świtu, tak było tylko ten jeden raz, a wszystko wydaje się być już tylko kurzem, choć może nie ja mam prawo pisać te słowa...Listy, listy, nieaktualne problemy, które zniknęły, których rozwiązania nikt już nie pamięta, chociaż były takie ważne. To ciągłe uzależnienie nieuleczalne do jednego niewypowiadalnego wiersza, który słabnie i umacnia się w zależności od pory roku, ale zawsze jest.

"I ten rozmydlony Stachura miał rację, kochać można również tak, siłą woli."

"Na początku Bóg stworzył ostatniego kowboja"


"Długie włosy wieczorów
wiersze o zmęczeniu
wolna Miłość na złamanej palmie

i wszędzie Pan
najlepszy bo nieobecny"

1 komentarz:

  1. Hm, wdychać można tę notkę... Co do zeszytów, też to przechodziłam dziś. Wszystkie od rok 1999 do teraz... I czy tamta to ja?

    OdpowiedzUsuń