poniedziałek, 6 czerwca 2011

tysiace nieprzespanych nocy!

Upał upałem, ale zbliżające się wielkimi krokami wakacje napawają opt7ymizmem. Przedsmak w nocce niedzielno poniedziałkowej- czwarta nad ranem odśpiewana tym razem po cichu, ale zaczyna się coś nowego- nasze głosy płyną pod chmury i są niepokonane. Zawsze już będą tańczyć z wiatrem wieczornym i budzić ptaki przed świtem.
Uciec, zwariować, zakochać się, biec, śmiać do utraty tchu, paść na ziemię i umierać w sekundzie najintensywniejszego życia. Wyrzucić komórki w błoto i poskakać po nich glanami wykrzyczeć przy tym parę klątw i uciekać wzdłuż lasów ile sił! I ucieszyć się każdym komarem brzęczącym nad uchem i każdym niespodziewanym deszczem.

Islandzka miłość.
Mówimy w innych językach, dzielą nas wieki historii. Ale to dystans niedostrzegalny wobec całej reszty. I jeszcze jedno... przecież wszechświat się rozszerza, prawda? Rozmawiamy o tym do rana a gwiazdy spadają chmarami i wplątują się we włosy. I nic nie jest ważne oprócz oddechu ziemi, który czujemy leżąc z uchem przyłożonym do piasku.

Dobrze. Raz jest dobrze, raz niedobrze.
Ale niech nas coś w końcu trafi!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz