wtorek, 28 czerwca 2011

smutek, smutek

Zawsze czułam że urodziłam się za późno. 
Smutno mi, dowiedziałam się dopiero dzisiaj. Znalazłam zdjęcia z koncertu, prawie rok temu. Niby nic, ale jakoś ciężko na duszy. Spełniają się powoli moje obawy wielkiego pożegnania. Nie wiem. Nie chcę tego. Niby nic. A jednak...
 
Pierwszy rząd. Jakby się znało człowieka od zawsze. I Cohen już nie zanudza. Jest dobrze. Nie wolno się żegnać w ten sposób.

Koniec i początek wakacji. A tu ktoś taki postanawia nagle wybrać się na wakacje wieczności. W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem.
Dobrze z sobą było nam. Dzisiaj noc z Zembatym. ech i wielkie hm...

1 komentarz:

  1. no cóż, podziemie jest miejscem niejako zaszczytnym, choć bywa smutno... ja nawet nie miałem sposobności poznać osobiście...

    OdpowiedzUsuń