poniedziałek, 27 czerwca 2011

goniąc swój cień...

Statystycznie:
Ilu buddystów może żyć na Islandii?

Wprost na moje podwórko wychodzą okna Polskiego Towarzystwa Zen- sądząc po głośności ich modłów, są dokładnie naprzeciw mojego okna, które w lecie jest ciągle otwarte. Wieczorami często słychać ich bębenki (?) i monotonne śpiewy, mantry jakieś mruczane niby pod nosem, ale głosy niosą się aż na drugą stronę i przez moje otwarte okno wpadają do pokoju. Chociaż właściwie słychać ich w całym domu, myślę, że można by rozpoznać pojedyncze słowa, ale nie znam się aż tak na mantrach... 
 

Czasem kiedy ich słychać, kiedy tak przez godzinę bębnią i odprawiają swoje mruczane medytacje, wyobrażam sobie jak wyglądają, ilu ich jest (zapomniałam dodać, że podejrzewam iż wszyscy są mężczyznami- nie wiem czemu, ale ich głosy na to wskazują). Nigdy ich nie widziałam, co daje mi pewną przewagę- wyobrażam sobie jak lewitują pięć centymetrów nad ziemią z zamkniętymi oczami ze skupionymi twarzami i śpiewają mantry- jeden siedzi w kącie i stuka w bębenek- ten musi pozostać na ziemi. Myślę sobie, ze znajdują się w wyłożonej ciemnym surowym drewnem sali o wielkich oknach, że w pokoju ni ma żadnego mebla, wszystko jest zachowane w harmonii pustej przestrzeni, a oni lewitują w pomarańczowych szatach i mantrują. A są to zwykli ludzie, przychodzą po pracy w szkole czy biurze, mężczyźni w średnim wieku (no, niech będzie i jeden młody, o śniadej twarzy i długich włosach...). Na tę chwilę wyciszają się, wchodzą na wyższy poziom świadomości i kiedy już skończą rozstają się jakby nigdy nic. Nie świętują wzajemnie swoich urodzin, nie wiedzą o sobie zbyt wiele- gromadzi ich jakaś wewnętrzna potrzeba i zbędne dyskusje mogłyby to zakłócić. Dlatego nawet nie mówią sobie dzień dobry, gdy mijają się w soboty pod ratuszem wraz z rodzinami, tak zwyczajnie zwykłymi w zwyczajności tego miasta.

Dobrze że nigdy ich nie zobaczę...

skoro eastern, to czemu nie islandzki zen...?

1 komentarz:

  1. Myślę, że cała Islandia to w ogóle jakiś zupełnie inny, tajemniczy, ale pełen prostoty i zdrowej metafizyki rodzaj religii.
    Hm, ciekawe masz doznania zaokienne ;) Ale ja bym sobie ich inaczej wyobrażała...

    OdpowiedzUsuń