Na Melindę chyba nigdy się- zbyt dużo nijakości, zbyt mało mroczności i tajemnic. Z drugiej strony na hippisa jestem zbyt pesymistyczna: to stan umysłu, a nie ducha, a mnie pociąga przecież anarchizm metodologiczny i agnostycyzm. Ale czy nie jest się tym kim się czuje?
Regularnym Dezerterem. Leniem Patentowanym. Pomarańczowym Krasnalem. Krwawym Mścicielem. Dmuchawcem na Wietrze. Rozczochranym Złym Człowiekiem. Twórcą Teorii Nosowej. Obywatelem Świata. Toż-Samym. Petentem za Dziejowym Zakrętem. Złodziejem Cytatów. Harruchem. Romsim. Dzieckiem Wody. Tą Jedyną. Którąś-z-Kolei. Bańką Mydlaną. i tak dalej bla, bla...
Kiedyś miałem
tu własny prywatny raj, stałem pod jabłonią
i Bóg wyciągał palce, robił całą dłonią
te ruchy tylko dla mnie, znałem je na pamięć.
A niech to wszystko!... zieleni się i już, nie ma zamiaru na mnie czekać, ani wiosna, ani cała popędliwa natura- intuicjonizm i tyle. Mrówki i Bergson. A co w maju, czym się będą maić drzewa? Zabraknie kwiatów, tak jak ludziom brakuje czasem łez, gdy zbyt szybko popadną w rozpacz. Wtedy to nawet majowa powódź nie pomoże. Żadna Melinda nie wróci z zaświatów.
Zapomniałaś dodać że jesteś Luksusowym Jacztem. I że nie szanujesz mojego zdania i moich uczuć, i że się wgapiasz w tego co ma czegoś zanadto, i już ty dobrze wiesz czego.
OdpowiedzUsuńA widzisz, widzisz...
OdpowiedzUsuńMoja lista JA byłaby chyba drugą Księgu Rodzaju. Księga Rodzajów Linkowych. Dlatego nie tworzę. Na papierze. Bo w głowie to niestety nieustannie. I nie wiadomo czy jesteśmy tym czy sami dla siebie, czy tym czym dla innych. W obu wypadkach jest nas mnogość, co ma swoje zalety i duuużo wad. Nie wiem, nie wiem. To bardzo poważny supełek. Pi:*