a przede wszystkim ta wieczna niepewność, czy się idzie w dobrym kierunku, czy się jest wystarczająco dobrą dla ciebie, dla siebie dla pozostałych na których tak cholernie zależy choć są o mile świetlne ode mnie.
chciałabym mieć przynajmniej tę pewność, że nie zmarnowałam dwóch lat, które teraz ktoś może mi przekreślić. Tak naprawdę przecież wszystko rozbija się o tę jedną kwestię, bo wykańcza mnie przeciągająca się z tygodnia na tydzień niepewność...
pomyliłem szyk, i ten nowy
wydawał mi się piękniejszy.
poza tym nic nie będzie tak samo jak kiedyś - znalazłam stare wiersze z zajęć, smutno mi troszkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz