często ostatnio nie znajduję dobrych słów, owszem mogę gadać i gadać, wiesz przecież
ale to dojmujące uczucie niemożności, niewstarczalności, nieodpowiedniości
ale te słowa to tylko odbicie tej pustki, szukanie na oślep czegoś co będzie pasowało, wciąż się gubię w tych myślach, ułożyłam w głowie tysiąc nowych wierszy i jakieś sto listów do Ciebie, czytam wers po wersie tak jakbyś Ty to czytał, nie umiem już chyba inaczej
zadziwia mnie zupełnie jak splatają się nasze życia, jak obok siebie jemy, śpimy, pracujemy, mam nadzieję, że to nie przestanie wprawiać mnie w zachwyt, życie pochłania mnie bez reszty
nie mogę przestać się uśmiechać i wszystkie największe żenady bledną przy tym uczuciu spokoju, swojości przy tobie, może to szczęście? czy rzeczywiście w życiu piękne są tylko chwile?
moje ostatnie to kolory jesieni po drodze do instytutu, kilku nadspodziewanie i znienacka uprzejmych i pomocnych ludzi, zwiedzanie wrocławskich wystaw z człowiekiem, którego imię wykrzykuję z radością, śmiech kobiety w autobusie, delikatne dłonie K. dotykające reliefów w muzeum, jej drobna, ptasia postawa i niesamowicie zielone oczy, czułość w twoim głosie, gdy martwisz się o mnie, moment w środku dnia w którym kładziesz głowę na moich plecach i oddychasz spokojnie w ciszy... tak ważne są dla mnie drobiazgi, może to choroba? żyje dla tych momentów, paru innych zresztą też, teraz teraz teraz teraz
moja nowa mantra, koniecznie z tobą
jesień nie jest czasem umierania, a nowego życia, wolniej, powolniej, ciemniej, najciemniej, ciepło twojego ciała, gdy przytulam się w półśnie. Fenomenalnie wczesne zachody i malutkie zawody, kocham, kocham, kocham tę jesień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz