najgorzej, gdy nie ma czym oddychać, dusze się w mieście i tylko wieczorem odżywam na chwilę spacerową porą między młodą polską a czasownikami nieregularnymi.
trochę chyba jesteśmy dziecinni, trochę się trzęsę i nie znajduje sobie miejsca
budzę się w pustym pokoju i jestem jeszcze lekko zdezorientowana, gdy cię nie ma obok
ale najpiękniejsza jest cisza i równy śpiący oddech, spokój i półmrok
przegapiam olejne terminy i nie mogę doczekać się wyjazdów. Wiem że za jakiś czas będę chciała już tylko powrotu...
niech wreszcie przyjdzie ta burza! wszystko we mnie buzuje i nie wytrzymam ani chwili dłużej w tym zawieszeniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz