budzę się ostatnio w nocy, czyżby nerwy, czyżby stres, który w dzień dzielnie chowam po kieszeniach gdy pętla zaciska mi się subtelnie na szyi? Jak śnieg spadają mi na twarz białe płatki farby z sufitu, ozdobiona białymi piegami przewracam się pod kołdrą w nieskończoność czekając na poranny budzik.
snujemy plany w doskonałym humorze na nielegalnej godzinie wykradzionej jakimś cudem dniu. potańczyć, poskakać, to póki co zbyt śmiałe plany, marzenia raczej. Bawimy się metatekstowo i hermeneutycznie i to wystarcza, jakoś udaje się wywinąć. Ale zgodnie z poradami profesora możemy też kontemplować smark w barze mlecznym albo psią kupę pod bukszpanem, a co! Po co Pekin i Adriatyk, mamy bogate życie wewnętrzne i tylko czasem nie ma z kim tańczyć.
z kim mam rozmawiać po czesku? z kim mam śpiewać, na kim ćwiczyć? przecież właśnie odkryłam jutubowy kanał ze starymi nagraniami koncertów nohavicy!
PS. moje szczęście nie zna granic- Devendra i Sigur Ros zagrają w Ostrawie! Czym sobie na to zasłużyłam?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz