czwartek, 13 września 2012

bałaganiarskie brednie

Pierwsze chłody, palę świeczkę urodzinową, ale nie mogę wymyślić życzenia- czego jeszcze potrzebuję? Dzień bliki szczęścia i jeszcze bliższy rozpaczy, kiedy uświadamiam sobie że to nie znaczy "na zawsze". Próbowałam przypomnieć sobie co robiłam o tej porze rok temu- po powrocie z Wrocławia. Nic nie pamiętam, biała plama osiemnastkowa?

tak, to chyba zawsze jest tylko tak, że tylko ocieramy się o szczęście, w życiu piękne są tylko chwile.

A teraz jest szaro, ale też mam poczucie, że tak właśnie ma być. Ze za jakieś dwa miesiące na polankę przyjdzie pani zim, a wtedy okaże się, że jesteśmy lata świetlne od "teraz" od martwego punktu teraz. Nie mówię, że jest źle, tylko zbyt statycznie, czuję jak mój mózg zamienia się w skorupkę, bo od dawna nie tknęłam nic filopodobnego, a to jest mi niezbędnie do życia konieczne. Drżę za każdym razem gdy przypomnę sobie pytania...

 nie byłoby źle zderzyć się z siłą nadludzką, z tą wspomnianą już dzisiaj energią...

1 komentarz:

  1. A mnie przeraził ten dzisiejszy mrok. Cały dzień deszczu, bez najmniejszej przerwy. Nie dało się oddychać, tyle wilgoci, zatykała płuca. A może o tylko moje ciemne, upodlone dolegliwości taki nastrój dyktują... Czym jesteś, energio? Jak cię podejść?

    OdpowiedzUsuń