wiem...
tydzień, dwa trzy, krótko....
wiem, powinnam iść spać, nie myśleć o wojnie, przecież wielu tak łatwo to przychodzi, przecież to dzieje się jakby poza naszym światem...
wiem, mozna żyć nie zważając na te sprawy, zajmując się sobą, tym czy kolor sukienki współgra w kolorem bransoletki, czy włosy mam potargane i czy starannie wymawiam nosówki, czy jednak zbyt płasko...
wiem,mogłoby być tak prosto i nudno, ranek wieczór, wieczór, ranek...
nieskomplikowanie, zasypiać z kolorowymi snami o długowłosych jezusach, którzy zawsze o nas zadbają...
przykro mi, że nie zawsze jest ten pierwszy raz
przykro mi, za każdym razem gdy czuję tą bezsilność i beznadziejność, wiem, nie można się tak poddawać
przykro mi z powodu odległości
przykro mi zarówno z powodu rzeczy, których jeszcze nie wiem, ale i kilku o których wiem aż nadto
przykro mi, ze tak niewiele jeszcze mogę, że może już nigdy więcej
przykro mi, że to nie ja za dwa tygodnie pojadę do japonii
cieszy mnie powrót do zimnego pokoju o białych ścianach, wąskiego łóżka, zapachu bloków i symetrycznych uliczek najmłodszego znanego mi miasteczka.nikt nie chce ze mną pisać, trudno, chociaż i to jest lekko przygnębiające.
nie jestem wyczynowcem
nie jestem brytanem zbierającym punkty
lubię sobie tak czasem po prostu być
i nie chciałabym, żeby z tego powodu musiało kiedykolwiek być mi pzykro