sen niespokojny, budzi mnie byle szelest za oknem
a potem chłód poranny, trzeba wstać i zamknąć okno. popatrzeć jak śpisz i we śnie lgniesz do ciepłej, dopiero opuszczonej połowy materaca.
potem trochę się pomęczyć - myślę,że w głowie przelecę deklinacje w ciągu pokonywania kilu basenów, ale moje wnętrze jes czyste i niewinne, nieskażone gramatyką. Że jakoś to samo przyjdzie, gdy będzie potrzebne? ostatecznie i tak można to rozwiązać
lubię czuć swoje zmęczone ciało, że bolą rozciągnięte mięśnie, bolą od jednostajnych ruchów, że się coś zrobiło, że intelekt się przeplata tą fizycznością, której brakuje gdy nieruchomo czytam trzecią godzinę bez większego zrozumienia - po co to i na co
choć ostatecznie to tylko ciała, prawda? czy nie należy im się chwila spokoju...?
w poniedziałki trzeba pływać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz