słowa potrafią być takie piękne, daję złapać się absolutnie na wszystko, mów mi, o tak, mów, tylko tyle i nic więcej
nie można nikogo winić
na zawsze potrafi być chyba tylko poezja, czyż nie?
słucham bardzo smutnych piosenek o miłości w strachu, że tak będzie
bo mimo wszystko moc jest w słowach
a w tych wyśpiewanych ponoć wzmocniona jeszcze
mam wrażenie że przebiegłabym pięc kilometrów bez zatrzymywania, jest tylko jeden mały szczegół - ja nie biegam
ale wyrwać się gdzieś w noc, w stronę przeciwną, odwrotną,
zalałam deszczem już wszystkie ważne książki i notatki, omal nie popłakałam się dzisiaj niespodziewanie gdy zobaczyłam je w kałuży wody pod oknem. Nie panuję nad wszystkim, ale do cholery, tego już za wiele. I nawet sen nie pomaga, w którym mówisz dziwnymi nieistniejącymi językami - mam nadzieję, że to zaklęcia miłosne, wyzwania i ewentualnie peany na cześć mojej urody i dobroci.
dobrze, że deszcze nie rozpuszcza ludzkiej skóry tak jak rozpuszcza skórę książek...
chcę już spać nago w upalne noce i budzić się o absurdalnych godzinach, a nie chodzić spać dopiero wtedy. Budzić się tylko by pocałować twoje włosy i wdychać ich zapach zapadając ponownie w sen chłodny jak powiew o świcie
dopijam resztkę kawy z dna gorzkiego jak mgła i chropowaty zapach wieczoru