stopy wrastają w ziemię i nie trzeba żadnych więcej dźwięków, żadnych świateł, słuchałam sigur ros na tarasie w największym słońcu, które uciekło mi, domowe więzienie, jasne, pomagajmy, poświęcajmy się, ale nie dziw się, ze się duszę, tracę oddech
wszystko się skrzy, a w nocy świat zabiera mgła. nie czuję chłodu, w tym momencie chcę oddychać jak najciszej, najlepiej przestać istnieć, być patrzeniem, być odczuwaniem i nie analizować, nie starać się, nie być najlepszym.
ciemność uspokaja, nie boję się niczego, nie chcę muzyki, dotyku, świateł, zwalnia mój oddech, wszystko zdaje się być bardziej harmonijne, bo w gruncie rzeczy żyjemy w nieustannym szumie, a tam go nie ma, po prostu NIE MA.
jest sowa, może nawet dwie lub trzy sowy
jest ledwie słyszalny oddech, skrzypienie kurtki od czasu do czasu
są chrzęsty na polu, wspanialsze niż jakakolwiek poezja, bo nie potrzebują słów
chciałabym tam tylko stać i czekać na cudowną katastrofę, na powolną lecz nieubłaganą mgłę, która przyjdzie i mnie zabierze tak by nie czuć już nic. Bo wciąż mam wrażenie że czuję zbyt wiele. Za dużo by być spokojną tak po prostu.
podoba mi się opuszczanie domu bladym świtem, gwiazdy w przeraźliwym zimnie, tym bardziej dojmującym, bo ledwo co wszyliśmy z pościeli. zapach dymu w powietrzu, spokój, cisza, sen spowijający milczące domy.
nie wiem czy wszystko wraca do normy, wiem tylko że wszystko się we mnie cieszy gdy widzę tańczące w jesiennym słońcu pyłki, że zbieramy kasztany i moja dusza wreszcie czuje tę odrobinę wolności, że dostajesz amnestię na pół roku do przodu, ale marnowanie pogody psuje mi nazajutrz nastrój. że dopiero zmęczona chodzeniem, dotleniona do granic jestem w stanie spokojnie usnąć i choć na chwilę uwierzyć, że może już będzie dobrze, że przecież tak ma być.
nie potrafię jeszcze powiedzieć Ci tylu ważnych rzeczy
poniedziałek, 29 września 2014
wtorek, 9 września 2014
ciężki deszcz niech nas zaleje!
"Kocham Cię przez brew, przez włos, walczę z Tobą w mlecznobiałych korytarzach gdzie igrają źródła światła,
wyłuskuję Cię z każdego imienia, chwytam Cię z wrażliwością blizny,
sypię Ci na włosy popiół błyskawic i wstążki drzemiące w deszczu."
dużo, dużo cytatów, jakby brakowało własnych słów. A muszą się pojawiać bez przerwy!
lubię nasze poddasze, jest wspaniałe, jest lepsze niż sobie wyobrażałam, jest wspaniałe i nasze.
I jakim cudem Cortazar potrafi być taki erotyczny? nigdy takiego nie znałam.
I och, dobrze mi.
wyłuskuję Cię z każdego imienia, chwytam Cię z wrażliwością blizny,
sypię Ci na włosy popiół błyskawic i wstążki drzemiące w deszczu."
dużo, dużo cytatów, jakby brakowało własnych słów. A muszą się pojawiać bez przerwy!
lubię nasze poddasze, jest wspaniałe, jest lepsze niż sobie wyobrażałam, jest wspaniałe i nasze.
I jakim cudem Cortazar potrafi być taki erotyczny? nigdy takiego nie znałam.
I och, dobrze mi.
zabierz mnie, porwij, idźmy w cholerę!
niedziela, 7 września 2014
zostańmy tak
Wrzesień wrześniowi oczywiście nierówny
wieczorna faza na to
wieczorna faza na to
There is light in my lady's house
and there's none but some falling rain
this like a spoken word
she is more than her thousand names
It is good in my lady's house
and the shape that her body makes
love is a fragile word
in the air on the length we lay
no hands are half as gentle
or firm as they like to be
thank God you see me the way you do
strange as you are to me
and there's none but some falling rain
this like a spoken word
she is more than her thousand names
It is good in my lady's house
and the shape that her body makes
love is a fragile word
in the air on the length we lay
no hands are half as gentle
or firm as they like to be
thank God you see me the way you do
strange as you are to me
błogość w absolutnej ciemności. Zostańmy tak. Wszystko da się wybaczyć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)